Bayern Monachium wciąż nie ma dla siebie równych. Trzydziesty mecz obecnego sezonu Bundesligi zakończyli wygraną 3:0. Arminia Bielefeld przegrała na własnym boisku, pomimo kilku całkiem niezłych akcji.
Bolesne rozpoczęcie
Pierwszy gol padł już w 10. minucie, jednak nie takiego obrotu sprawy oczekiwali gospodarze. Obrońca Arminii, Jacob Barrnett Laursen owszem otworzył wynik, ale dobijając piłkę do własnej bramki. Gol samobójczy oczywiście zaliczył się na konto Bayernu, który tym samym wysunął się dość szybko na prowadzenie.
Obie drużyny walczyły zacięcie o prowadzenie, jednak jak można się było spodziewać, to Bayern dyktował swoje zasady. Jeśli zerkniemy w statystyki, zobaczymy że Bawarczycy byli przy piłce przez 76% czasu. Taka przewaga nie dawała przeciwnikom dużej szansy manewru i wyrównania wyniku.
Sytuacje bramkowe
Jeszcze w pierwszej połowie Bayern jeszcze bardziej wysunął się na prowadzenie. Serge Gnabry zdołał pokonać bramkarza gospodarzy i zdobyć kolejną bramkę w 7. minucie doliczonego czasu gry. Bielefeld szukało szczęścia w bramce Bayernu, jednak nikt nie zdołał przechytrzyć Manuela Neuera.
Pomimo, że Robert Lewandowski nie zapisał się na liście strzelców- miał on jednak wciąż zasługi w wyniku. W 85. minucie dzięki jego asyście Jamal Musiala celnie wbił piłkę do bramki przeciwnika, ustalając wynik na 3:0.
Bayern zgarnął komplet punktów i tylko potwierdza swoją pozycję lidera Bundesligi. Piłkarze Arminii pomimo rozczarowania wynikiem, nie wydawali się załamani. Każdy kolejny mecz, szczególnie ten przegrany jest możliwością nauki. Dzięki analizowaniu błędów, możliwe jest zdobywanie znacznie lepszych wyników. Z podobnego założenia wyszedł całkiem niedawno trener Chelsea, Thomas Tuchel; który po przegranej z Realem Madryt poprowadził następnie swój klub do wygranej 6:0 w kolejnym meczu ligowym.